sobota, 30 grudnia 2017

Kilka słów na dobry początek …



Panorama Lwowa z Wysokiego Zamku - 28 maja 2013 r.


Urodziłam się i mieszkam w Warszawie, z wykształcenia jestem ogrodnikiem, a od ponad 15 lat amatorsko zajmuję się historią moich przodków. Jestem członkiem Towarzystwa Genealogicznego Centralnej Polski w Łodzi, należę także do Nieformalnego Stowarzyszenia Warszawskie Genealożki "GeneWa".

Jeżeli chodzi o moje "korzenie", to każdy korzonek z innej strony wyrasta:
- dziadek ojczysty Ludwik Bayer – Lwów i z tym miastem rodzina Bayerów związana jest od połowy XIX wieku (dziadek Ludwik i pradziadek Władysław to dwa pokolenia lwowskich muzyków), a wcześniej - rody młynarskie wędrujące po Galicji. Natomiast prababka Bayerowa była rodowitą Czeszką
- babcia ojczysta Weronika z Kołtuniaków - to Zamość, a Kołtuniaki z Zamościem związani byli z dziada pradziada
- dziadek macierzysty Franciszek Gutorski - okolice Inowrocławia czyli Kujawy, ale ród Gutorskich wywodzi się z Litwy
- babcia macierzysta Janina z Wilińskich - z Kijowszczyzny (babcia została ochrzczona w rzym-kat parafii Rzyszczów nad Dnieprem)
Patrząc na pokolenie moich pradziadków to w 5/8 jestem Kresowianką (bo Zamość ze względu na jego wielokulturowość traktuję jako miasto na pograniczu Kresów), w 1/4 – Kujawianką, a w 1/8 jestem – Czeszką.

Moje zainteresowania genealogiczne to przede wszystkim Bayerowie, Lwów i Galicja oraz Zamość ze względu na Kołtuniaków. Również Podhajce w woj. tarnopolskim, miejsce ślubu moich dziadków macierzystych i miejscowość Mużyłów k/Podhajec - miejsce urodzenia mojej śp. mamy. Zbieram wszystko co się da o Mużyłowie, a okazało się, że jest to bardzo ciekawa miejscowość.
Interesują mnie też tematy zupełnie nie powiązane z historią moich przodków. Od kilku lat pracuję nad historią wycieczki jaką odbyli w 1927 roku uczniowie Gimnazjum Męskiego w Białej Podlaskiej ze swojego miasta do Gdańska . Zbieram też materiały do biografii profesora Gimnazjum Polskiego w WM Gdańsku - filologa klasycznego Józefa Zawirowskiego.
Dodatkowym tematem, którym się zajmuję, są biblioteki cyfrowe, na temat których prowadziłam wykłady oraz warsztaty. Głównie w macierzystym Towarzystwie Genealogicznym Centralnej Polski w Łodzi, ale również w innych, zaprzyjaźnionych Towarzystwach.

A skąd się wziął Bayerek?
To mój nick, którego używam od ponad 12 lat na portalach i forach genealogicznych, nawiązujący do mojego nazwiska rodowego.

Serdecznie pozdrawiam wszystkich odwiedzających mój blog
                    Monika Bayer-Smykowska

13 komentarzy:

  1. Pierwsza jestem!
    Pozdrawiam Monika, czytać będę na pewno!

    OdpowiedzUsuń
  2. Monika, gratuluję udanego początku, ściskam kciuki za ciąg dalszy.
    Powodzenia i dużo satysfakcji.

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam wśród braci blogowo-genealogicznej ♥☺ www.mrog.org

    OdpowiedzUsuń
  4. Moniko!!!! pierwsze koty za płoty. Gratuluję, już wiem, ze masz lekkie pióro i fajnie sie będzie czytało. BRAWO!!!Małgorzata Bednarska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Małgosiu! Na Twój blog zaglądam z przyjemnością :-)

      Usuń
  5. Moniko brawo za odwagę. Śliczna szata graficzna, wspaniała treść. Powodzenia. dla mnie to mobilizacja do poprawienia swojego bloga(u) ;0 Tylko czasu brakuje ;) Jola I.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzień dobry! Cieszę się, że będę mógł poczytać o Twoich historiach genealogicznych w tak przystępnej, bo uporządkowanej formie blogowej.
    P.S. Piszesz o Galicji. Czy okolice Sandomierza/ Tarnobrzegu - parafie Chmielów, Nowa Dęba, a także nieco dalej położona parafia Cmolas znajdują się w polu twego zainteresowania?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Danielu! Dziękuję za miłe słowa! Jeżeli chodzi o Galicję, to interesuje mnie Dukla oraz tereny i parafie położone na wschód od niej. Tarnobrzegiem interesowałam się z innych względów, nie związanych z Bayerami

      Usuń
  7. No to będziemy Cię czytać, Bayerku. :) Nie wiem czemu,ale kocham Lwów,tak jak moją Warszawę. Sporo czytałem i słyszałem opowiadań o Lwowie i boję się tam jechać, by nie stracić moich cudownych wyobrażeń tego miasta.Tak,jak z premedytacją,nie poszedłem na filmową wersję Pana Tadeusza A.Wajdy,tak boję się zobaczyć ukraińskie miasto we Lwowie.Musiałbym pojechać ze znawcą i zabitym miłośnikiem Lwowa,zdolnym łagodzić od ręki moje rozczarowania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Tadeuszu :-) Na wycieczkę do Lwowa polecam weekend majowy. Obecni mieszkańcy Lwowa jadą wtedy na wieś na karkoszku, a do Lwowa przyjeżdżają autokary z polskimi wycieczkami. Nie byłam nigdy w tym terminie we Lwowie, ale opowiadali mi lwowscy Polacy, że miasto wówczas jest polskie. W kawiarniach, restauracjach, na ulicach, na Cm. Łyczakowskim - wszędzie słychać polski język. Może tak spróbujesz?

      Usuń