wtorek, 21 sierpnia 2018

Spotkanie na RODOS - 5 Urodziny Warszawskich Genealożek

Nasz urodzinowy tort - tarta z czarną porzeczką od Beaty.

W sobotę 4 sierpnia 2018 roku odbyło się wakacyjne spotkanie grupy Warszawskich Genealożek. Już po raz drugi, dzięki zaproszeniu Grażynki, nasze letnie spotkanie miało miejsce na RODOS*, na zielonej trawie pod koronami starych drzew owocowych, w otoczeniu kwitnących kwiatów. Tym razem dodatkowo świętowałyśmy 5 lat istnienia grupy.

Grupa „Warszawskie Genealożki” powstała z inicjatywy Grażyny Rychlik. Pierwsze rozmowy na ten temat prowadzone były wśród Warszawianek na spotkaniu sympatyków portalu Genpol w marcu 2012 roku. Ostateczne decyzje zostały podjęte jednak dopiero rok później przez "grupę inicjatywną", do której należały: Beata W., Ewa, Grażyna R. Joanna J., Justyna, Olga oraz Basia, która co prawda nie jest Warszawianką, ale często tu przyjeżdża w odwiedziny. Pierwsze spotkanie odbyło się w sobotę 20 kwietnia 2013 roku w Cafe Lorenz i spotkały się wówczas: Justyna, Grażyna R., Ewa i Joanna J.. Przez ponad rok spotkania odbywały się w tej kawiarni działającej w gmachu Muzeum Narodowego. Niestety,  lokal ten skrócił godziny swojej działalności, co automatycznie powodowało skrócenie spotkań. Nie spotkało się to z naszym entuzjazmem. Szukając innego miejsca, które czynne byłoby dłużej, trafiłyśmy do kawiarni „Po Prostu Zachęta” w gmachu Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych przy Pl. Małachowskiego, gdzie czasem spotykamy się i dziś. W tym okresie spotkania odbywały się w piątki, mniej więcej raz w miesiącu.
Od lutego 2015 roku Warszawskie Genealożki brały udział w comiesięcznych warsztatach genealogicznych organizowanych przez Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. Oczywiście nie zawsze w pełnym składzie. Po warsztatach był jeszcze czas na krótkie pogaduchy  przy herbacie, w jednej z okolicznych kawiarni. Nasz udział w warsztatach prawie całkowicie wyeliminował comiesięczne, piątkowe spotkania.
Od jesieni 2015 roku częściej pojawiamy się na spotkaniach Warszawskiego Towarzystwa Genealogicznego. Odmłodzony zarząd WTG skutecznie zadbał o interesujące tematy wykładów. A po wykładach WTG z przyjemnością spotykamy się jeszcze przy herbacie we własnym gronie, czasami zapraszając do nas również kolegów. Tego rodzaju spotkania  koleżanka Małgosia z Kaszub określiła jako „Babeczki z rodzynkami”
Od września 2017 roku, w mniejszym lub większym gronie, bierzemy udział w zajęciach „Genealogia w Ursynotece” organizowanych przez Jacka Okulusa - kierownika Muzeum Ursynoteki, a prowadzonych przez dr Andrzeja Nowika.
Jako grupa uczestniczymy w różnych spotkaniach genealogicznych w Polsce: w jubileuszach towarzystw regionalnych (Gniezno, Wrocław, Łódź, Warszawa), w konferencji w Brzegu, Pikniku Archiwalnym oraz w Nocy Muzeów w Warszawie. Od kilku lat jeździmy grupą mazowiecko-pomorską (gdyż w tych wyprawach uczestniczy też Mariusz Momont z Pomorskiego TG) na urodziny Lubelskich Korzeni, po drodze odwiedzając różne ciekawe miejsca. Organizujemy także wspólne wycieczki poza Warszawę: do archiwów i muzeów oraz śladami naszych przodków. Uczestniczymy w spacerach po warszawskich cmentarzach organizowanych przez tutejszych przewodników. Chętnie też spotykamy się z genealogicznymi znajomymi z innych regionów Polski oraz spoza jej granic, którzy odwiedzają stolicę.
Przez 5 lat istnienia Warszawskich Genealożek, do koleżanek powołujących grupę dołączyły: Łucja, Marysia, Monika, Gosia, Beata K., Asia R., Grażyna P. oraz Dorota.

Jaki charakter ma nasza grupa?
Tu zdania koleżanek są podzielone: część twierdzi, że wyłącznie towarzyski, część, do której i ja należę, że jesteśmy grupą genealogiczną. Co prawda jako grupa nie prowadzimy żadnej zorganizowanej działalności, ale każda z nas jest genealogicznie aktywna.
Blogi o tematyce genealogicznej, historycznej czy regionalnej prowadzą: Dorota, Grażyna R.,  Łucja, Marysia, Monika. Blog fotograficzny prowadzi Beata K.
Do regionalnych towarzystw genealogicznych należą: Asia, Basia, obie Grażyny, Joanna J. i Monika.
Indeksacją ksiąg metrykalnych zajmują się: Grażyna P., obie Beaty i Asia R.
Wykłady na różnego rodzaju spotkaniach genealogicznych prowadziły: Basia, Ewa, Grażyna R., Joanna, Justyna, Marysia i Monika. Justyna promowała poszukiwania genealogiczne w programach telewizyjnych, a ja występowałam w radiu. Książki, opracowania oraz artykuły publikowały Asia, Basia, Beata W., Ewa, Gosia, Grażyna R., Joanna, Justyna i Monika. Gosia jest autorką „Mapy parafii rzymskokatolickich” dostępnej w Internecie, a w latach 2014-2017 współredagowała genealogiczny, internetowy miesięcznik „More Maiorum”. Joanna J. była odpowiedzialna za prace redakcyjne przy tworzeniu jubileuszowego tomu „Querenda 5” Warszawskiego TG. Marysia od kilku lat działa jako wolontariuszka w Ośrodku KARTA i zachęca wszystkich do przekazywania tej instytucji archiwów rodzinnych (są wówczas szerzej dostępne).  Zjazdy rodzinne organizowały Asia, Basia i Joanna. 
I właśnie jako genealogiczna grupa zostałyśmy w tym roku poproszone o współorganizowanie „XV Urodzin Genpolu” w Warszawie.
Owszem, łączą nas przyjacielskie kontakty towarzyskie z nutą kulinarną, ale przede wszystkim połączyło nas zainteresowanie historią naszych przodków. I to tematy genealogiczne dominują na naszych spotkaniach. Jesteśmy też dla siebie wsparciem w trudnych, życiowych sytuacjach, które nas nie omijają.


Tegoroczne, letnie spotkanie na RODOS odbywało się w tropikalnych wręcz temperaturach. Upały trwały od wielu dni, w południe było niemożliwie gorąco. A my właśnie w  samo południe, w cieniu starych drzew owocowych, rozstawiłyśmy lekki pawilon, który ocieniał stół i stojące wokół niego fotele.  Dodatkowo dziewczyny zawiesiły na drążkach pawilonu prześcieradła, żeby słońce nie świeciło nam w oczy. 

Początek spotkania, jeszcze są wolne miejsca na stole :-)
Na dużym stole Grażynka położyła błękitny obrus, a na nim ustawiłyśmy przyniesione ciasteczka, orzeszki, wafelki,  tartę z czarną porzeczką, która była naszym tortem urodzinowym, ciasto z jabłkami – dzieło Grażynki, owoce: śliwki, morele i nektarynki, a także żółte, czerwone i czarne pomidory prosto z grządki Asi, czerwoną i żółtą paprykę, gotowany bób od Joanny oraz słój małosolnych ogórków mojej produkcji. Były też różne  napoje, nalewka i piwo domowego wyrobu od Doroty oraz butelka Prosecco, którą dostałyśmy na Genpolu od Tomka Nitscha z podziękowaniem za pomoc przy organizacji Urodzin Genpolu. Ewa przyniosła papierowe talerzyki w koty oraz sałatkę owocową z arbuzem, a Marysia dzieła swojej wegetariańskiej kuchni: jeszcze gorącą pizzę z kalafiora i świeżo upieczone krakersy z ziarenkami słonecznika. Super chrupiące były!


Pizza z kalafiora - dzieło Marysi.
W rogu zdjęcia widać fragment talerzyka z sympatycznym kotem.
Wszystko odbywało się zgodnie z zasadą: :”Siedzą i jedzą”. 
Oczywiście żartuję!
Warszawskie Genealożki na RODOS - Fot. Beata K.
Czas spotkania przede wszystkim wypełniały rozmowy. Tematów nam nie brakuje, zawsze ciekawe jest dowiedzieć się, gdzie która była, w jakim archiwum, bibliotece czy na cmentarzu, a przy okazji co się której przydarzyło. Co udało się odnaleźć: jakie dokumenty i informacje, a który z przodków nadal się ukrywa. Gdzie jeszcze warto by poszukać, w jakie miejsce zapukać. Jakie są plany na sierpień: wakacyjne czy archiwalne i co planujemy na jesień. Ciekawe, ale tym razem Beata nie przypomniała o realizacji naszych noworocznych, genealogicznych postanowień. Rozmawiałyśmy też o tym, kto się wybiera następnego dnia do Pułtuska na uroczystość wręczenia medalu PTG i jak tam dojedziemy. Omawiałyśmy również organizację wyjazdu na wrześniową Konferencję do Brzegu, bo najprzyjemniej podróżuje się razem. A poza tym podziwiałyśmy kapelusz Joanny, z niezwykle szerokim rondem. Przymierzałyśmy go wszystkie po kolei, a na koniec Beata zrobiła nam kapeluszową sesję zdjęciową.

Fot. Beata K.
Fot. Beata K.
 Było nas na RODOS dziesięć: Asia, Beata K, Dorota, Ewa, Gosia, Grażyna P, Joanna, Łucja, Marysia i ja. Wczesnym popołudniem zdecydowałyśmy, że najwyższy czas wznieść toast za wszystkie nasze spotkania przeszłe i przyszłe. Ustawiłyśmy świeczkę „Piątkę” na torcie chcąc ją zapalić, ale okazało się, że knot był mikroskopijny i odmówił współpracy. Zupełnie nam to nie przeszkodziło, toast spełniłyśmy, a tort z czarną porzeczką zniknął w błyskawicznym tempie.








Upał nie zelżał ani na chwilę, na niebie chmurek było niewiele, ale w miarę upływu czasu słońce przesuwało się i przeświecało przez gałęzie drzew owocowych już z innej strony. Nad głowami miałyśmy gałęzie śliwy, tuż obok rosła jabłonka, pod nią na trawie leżały dojrzałe jabłuszka. Wzdłuż ścieżki rosły pięknie teraz kwitnące floksy, a po ogrodzeniu pięły się z jednej strony jeżyny bezkolcowe, a z drugiej – winorośl.




Pnącza skutecznie chroniły nas przed ciekawskim wzrokiem sąsiadów, ale nie zatrzymywały ich głosów (nas zapewne też było słychać). Tymczasem na kolejnej działce, słabo widoczny poprzez jeżyny, ustawiony był sporej wielkości basen. Toteż naszym rozmowom przez dłuższy czas towarzyszył plusk wody oraz chlupot godny solidnego hipopotama, a nawet dwóch. Trzeba przyznać, że trochę zazdrościłyśmy sąsiadom możliwości ochłodzenia się w wodzie. Dzięki Grażynce, która jak tylko przyszła na działkę, ustawiła i napełniła dziecięcy basenik, mogłyśmy chociaż nogi zamoczyć i stałyśmy tam sobie we trzy chłodząc się i tylko troszkę chlupocząc.




Jak to zwykle bywa, w miłym towarzystwie czas upływa szybko. Nie wiadomo kiedy minęło popołudnie i trzeba było kończyć nasze spotkanie. Tym bardziej, że słońce chowało się już za dachami pobliskich domów. Pozbierałyśmy, posprzątałyśmy, poskładałyśmy i pochowałyśmy wszystko co trzeba było. Domek i furtka zostały zamknięte, a my pewnie za rok spotkamy się tu znów letnią porą.


Letnią porą na RODOS - Fot. Asia R.

*RODOS - Rodzinne Ogródki Działkowe Otoczone Siatką :-) 

6 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Przyjdź we wtorek, jeżeli tylko będziesz mogła. Może przyniesiesz coś na wzmocnienie ;-)

      Usuń
    2. Trochę daleko, zobaczę, czy dam radę...

      Usuń
  2. Pięknie napisane! Aż mi żal, że mnie tam zabrakło! Może za rok?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żebym to ja jeszcze wiedziała która to tak żałuje, że nie mogła przyjść .....

      Usuń
    2. Może mnie się też uda w przyszłym roku dotrzeć, bardzo bym chciała..

      Usuń